Sebastian Vettel nie ukrywał, że walka mogła potoczyć się dla niego inaczej, gdyby nie problemy Ferrari w ostatnich weekendach. W znacznie lepszym nastroju był Kimi Raikkonen, który ostatecznie oddał Niemcowi drugie miejsce.
Sebastian Vettel, P2"Miałem dobry start. W Japonii również dobrze ruszyłem, ale szybko zabrakło mi mocy. Tutaj się udało. Szybko złapałem rytm, ale po kilku kółkach, miałem duże problemy z przegrzewającymi się oponami. Jestem rozczarowany, bo po prostu nie byliśmy w stanie wygrać, a bardzo tego chciałem. Ciągle zmierzamy w dobrym kierunku, ale nie możemy się oszukiwać - to nie tak, że zabrakło nam szczęścia, to my zawiniliśmy. Były wyścigi, w których mieliśmy mocny bolid, a nie mogliśmy się nawet ścigać, co jest najgorsze. To oczywiście nie był najlepszy dzień, bo oczekiwaliśmy innego rezultatu."
Kimi Raikkonen, P3
"Samochód spisywał się dobrze przez cały wyścig. Naprawdę czułem się na torze komfortowo. Mieliśmy dobrą prędkość i opony wytrzymały do samego końca. Gdybyśmy startowali z lepszej pozycji, to mieliśmy tempo na znacznie lepszy wynik. Naciskałem i starałem się gonić rywali. W ostatniej części wyścigu mogłem jechać szybciej, ale pojawiła się kwestia oszczędzania paliwa. Przez to musiałem nieco zwolnić. Ostatecznie mamy dwa bolidy na podium, więc nie możemy być rozczarowani. W kolejnym wyścigu postaramy się pojechać jeszcze lepiej. Co do sprawy z Verstappenem - nie bardzo mogę komentować, bo tego nie widziałem."
23.10.2017 04:04
0
Mina Vettela w pokoju po wyścigu bezcenna, chyba już wie że Hammertime jest nie do zatrzymania i walka o majstra już raczej przesądzona. Za to ponosi winę nie tylko zespół, ale i on sam. Może w przyszłym sezonie będzie miał więcej szczęścia, ale jeśli w Ferrari poleci Arrivabene, przyjdzie ktoś nowy który będzie robił swoje porządki, co może odbić się na rozwoju nowej konstrukcji i wszystko zacznie się od nowa. Od czasów rządów Jeana Todta i jazdy Schumiego zespół ten nie może poradzić z podstawowymi rzeczami. Fakt, Arrivabene zrobił dużo, ale jak widać za mało by wygrać mistrzostwo nie tylko dla zespołu, ale i dla swojego kierowcy. Najlepsze jest to, że Ferrari dysponuje gigantycznym budżetem...
23.10.2017 05:57
0
@1 Wiem że jesteś fanem Hamiltona, ale to czas Mercedesa, a on jest tylko dodatkiem. To Mercedes dał mu tytuły a nie odwrotnie, podobnie jak RB Vettelowi .
23.10.2017 06:22
0
@2 roznica taka, ze w czasach VET i RBR ich bolid byl nieporownywalnie lepszy od calej reszty, gdy teraz na ogonie Merca siedzi ciagle Ferrari. Oczywiscie ze w tym sporcie trzeba miec auto (patrz Max czy ALO) by wygrywac, ale kierowca tez "cos" potrafic musi, inaczej jezdzi jak Raikonen albo Bottas wczoraj, czyli delikatnie mowiac: srednio.
23.10.2017 08:07
0
Niezawodnosc Mercedesa w tym sezonie jest imponująca. Wszyscy mieli jakies problemy, a mercedes jedynie plus piec miejsc na starcie za wymiane skrzyni biegów.
23.10.2017 09:49
0
@2 gdyby tak było to i botas by walczył o tytuł. Nie twierdze , to tylko umiejętności ale zobacz na różnice w osiągach pomiędzy Ham a Bot. Fakt mercedes rządzi było to widać zaraz po wyjściu z zakrętu jak odchodził vetelowi. Jednak z drugiej strony Bot. nie dał rady Rai.
23.10.2017 10:25
0
@2 Sam superbolid nie wygra mistrzostw jak za jego sterami nie będzie siedział odpowiedni kierowca z umiejętnościami. Tak samo świetny kierowca nie zdobędzie tytułu bez odpowiedniego, bezawaryjnego sprzętu.
23.10.2017 10:46
0
Nie zgodzę się, Vettel w 2010-2013 był do pokonania i RBR nie miało takiej przewagi jak Mercedes 2014-2016, Sezon 2010,2012 bolidy trzech ekip walczących były porównywalne, w 2012 to RedBull wygrał poprawkami bo ogólnie McLaren miał lepszy bolid (no ale dla pana Kapicy Hamilton odchodził bo jego McLaren był za wolny) Teraz lepiej oglądać dalej i czekać na kolejny sezon bo zapowiada się bitwa Mercedes v Ferrari v RedBull v McLaren, Renault musi pokonać ForceIndia żeby mieć szansę na walkę o tytuł albo zwycięstwa pojedyńcze w 2019 r. Williams i Pady ( z Robertem muszą ogarnąć team ) jeśli Renault skopie sprawę a Williams naprawdę zbuduję bolid na cały sezon ( nie tylko na Austrie,Canade,Monze czy Spa) to może mieć te 5 miejsce ale zostaje też pytanie o FI, jeśli utrzymają formę to szacun. Potem zostaje Haas, Tororoso, Sauber.I czy ktoś napiszę mi czy Saubera w przyszłym będzie miał te same silniki co Scuderia czy zeszłoroczne (2017) ?
23.10.2017 10:49
0
2018 - Mój typ 1 - 4 Ferrari, McLaren, Mercedes, RedBull ? (losowa kolejność) 5 Renault 6 - 7 Williams, ForceIndia ? (losowa kolejność) 8 - Sauber (jeśli silniki będą aktualne) 9 - Tororoso 10 - Haas
23.10.2017 10:51
0
3. TomPo Ferrari było blisko, ale miało też pecha i zrobili sporo błędów. Natomiast Hamilton miał dużo szczęścia. Gdyby doliczyć punkty Vettelowi i odjąć Hamiltonowi (bo w Malezji, czy w Singapurze byłby niżej) za sytuacje niezależne od niego to mielibyśmy 327 punktów Vettela i 315 Hamiltona. Czyli do talentu i samochodu musisz dorzucić szczęście.
23.10.2017 12:39
0
@ 9. Takie odliczanie punktów nie ma sensu. Nie jest pewne, że kierowca dojedzie na metę na pozycji z której wystartował. Podczas wyścigu wiele może się zdarzyć, więc jak można wyliczać ile punktów zdobył by kierowca odpadający zaraz po starcie.
23.10.2017 13:14
0
10. narya Ale dlaczego nie ma sensu? Przecież mówię o wariancie, w którym Ferrari nie miałoby pecha, więc zakładam pomyślny scenariusz. Nie trzeba tu żadnej magii, bo Ferrari miało bardzo dobre tempo na torach, na których ciężko wyprzedzać, więc kwalifikacje są praktycznie kluczowe.
23.10.2017 13:36
0
A Singapur? Vettel nie był bez winy i trochę na własne życzenie stracił punkty, więc nie można ich doliczac na korzyść kierowcy lub zganiac na pech. Wyścig to jednak nie to samo co kwalifikacje. Jak to mówią, można przegrać wyścig w pierwszym zakręcie, ale nie można go już tam wygrać.
23.10.2017 13:40
0
@9/11 Oczywiście, że w tym sporcie oprócz bardzo dobrej i bezawaryjnej konstrukcji i umiejętności oraz szczęścia potrzeba też opanowania, a tego zabrakło Vettelowi w Baku, a całemu Ferrari w Singapurze. Zobacz jak jeździ Hamilton i jak wczoraj pojechał z głową, nie pchał się na siłę w pierwszym zakręcie, trochę odpuścił bo pewnie wiedział że ma lepsze tempo, że na tym torze można łatwo wyprzedzać i za parę kółek zaatakuje. Zrobił odwrotnie to co Ferrari w Singapurze, kiedy Kimi jak idiota wyleciał jak z procy, nie zważając na trudne warunki i jakby to on walczył o majstra. Następnie późniejsze awarie w Ferrari, gdzie okazało się, że winę ponosi dział jakości, a które nie powinny mieć miejsca, nie w takim zespole. Dlatego nie ma co gdybać i kalkulować co by było gdyby. Widać, że żeby wygrać trzeba mieć także bardzo dobrą organizację i współpracę między poszczególnymi działami w zespole. W Ferrari z kolei zawsze coś nie gra i dlatego przegrali w kolejnym sezonie majstra. Proste.
23.10.2017 13:41
0
Poprawka, w Singapurze obok Kimiego zawinił też Vettel.
23.10.2017 13:48
0
@ 13. Od kiedy dobrze startującego kierowcę nazywa się idiota? Przecież o to chodzi żeby już na starcie poprawiać pozycję, a nie stać w miejscu skoro nie walczy się o tytuł.
23.10.2017 13:50
0
bo nie walczy się o tytuł.
23.10.2017 13:56
0
@15 Narya oglądałeś ten wyścig? Zająć jak najlepszą pozycję tak, ale nie kosztem innych kierowców. Pierwszy zakręt to nie cały wyścig, do przejechania jest kilkadziesiąt okrążeń. Co do Kimiego jego rolą w zespole jest pomaganie w wygraniu Vettelowi, a nie samemu wygrywać. Dlatego to co zrobił Kimi było głupie.
23.10.2017 14:01
0
Wczoraj Hamilton zrobil to co Vettel w Singapurze. Tylko ze wczoraj nie bylo trzeciego bolidu. Taka roznica. Vettel nie mial prawa widzieć Kimiego w Singapurze i to na Finie spoczywa główna wina.
23.10.2017 14:14
0
@9 przy tym dodawaniu i odejmowaniu punktów, to rozumiem, ze tylko w jedna stronę to działa i za problemy z nagłówkiem u Hamiltona juz mu sie nie dodaje, ani Vettelowi nie odejmuje (bo skończyłby za nim)?
23.10.2017 14:17
0
To może niech inni kierowcy w ogóle nie wyjeżdżają na tor? Skoro tylko dwójka walczy o tytuł a inni mają nie przeszkadzać. Każdy walczy o swoje, zadaniem nr 2 nie jest tylko uważania aby liderowi włos nie spadł z głowy. Zresztą w Singapurze Kimi próbował wyprzedzić Maxa i utrzymać się za Vettelem. Co by wyszło gdyby nie wtrącił się Seba.
23.10.2017 14:18
0
do @ 17.
23.10.2017 16:27
0
@21 Narya daj spokój, walczyć tak ale z głową.Wiadomo, że w pierwszym zakręcie często coś się dzieje ale tutaj Kimi zapomniał, że jest nie jest sam na torze i jak trudne są warunki na torze. Wchodząc w zakręt widząc dwa bolidy obok siebie to musiało się skończyć źle, szczególnie że to jest Singapur, a nie normalny tor, gdzie z reguły można gdzieś jeszcze uciec w bok. Trzeba wiedzieć kiedy bardziej opłaca się odpuścić, by zaatakować za wszelką cenę na pierwszym zakręcie, żeby tylko wyjść na prowadzenie. I przez takie błędy i inne Ferrari mając w końcu konkurencyjny bolid zawaliło kolejny sezon w walce o majstra.
23.10.2017 17:56
0
19. T0ny Nie ruszałem tego wyścigu, bo nie dało się tutaj tego stwierdzić kto by jaką pozycję zdobył. Vettel miał dużo lepsze tempo od Hamiltona w wyścigu. Równie dobrze można by rozważać wariant, gdzie jeden z nich ma problemy, albo żaden z nich, albo dwóch, więc zmiennych jest zbyt dużo, żeby to miało sens. To nie Singapur, gdzie wyprzedzania prawie nie ma i PP daje praktycznie wygraną, jeśli tylko się dojedzie.
23.10.2017 18:14
0
22. belzebub No, ale w takim razie gdzie wina Vettela. On tam zjechał, żeby być 1 w zakręcie jak robi to 90% kierowców w stawce. To, że Kimi tam wyprzedzał na trzeciego to raczej zadanie dla jasnowidza, a nie kierowcy F1, bo Vettel nie mógł go widzieć. Nie dość, że zasłaniał go Max to jeszcze warunki były okropne. Zresztą wtedy po wyścigu wrzucałem zdjęcie, w którym widać było, że Vettel w momencie kontaktu Max-Kimi był już z przodu, a Max miał tam przynajmniej z 0.5 metra do Vettela. Jeśli o Hamiltona chodzi to oczywiście, że jeździ sobie teraz bezpiecznie, bo ma tyle przewagi, że do wygrania mistrzostwa wystarcza mu po prostu dojeżdżać. Kiedy jest pod presją to wcale tak bezpiecznie i mądrze nie jeździ i też ciśnie na maksa co mieliśmy okazję obserwować dziesiątki razy za jego kariery :). Nawet rok temu.
23.10.2017 18:45
0
@19 nie dało się stwierdzić? Jeden z nich miał problemy i był to Hamilton. Vettel dostał karę za swoją głupotę, sam przyznał, że popełnił tam błąd. Nie było już żadnych pit stopów, a z Vettelem z karą nikt nie był mu tam w stanie zagrozić na paręnaście kółek przed metą. Z kolei w deszczowym Singapurze z super szybkim i nieobliczalnym Verstappenem i równie szybkim Hamiltonem, oraz paroma Safety Carami Vettel od 1 kółka na pewno dowiózł by zwycięstwo, bo tam na pewno już nie rozważamy innych wariantów i z miejsca doliczamy 25 pkt :D
23.10.2017 19:17
0
Polak477 Bardzo przekręcasz fakty i doliczasz jakieś wirtualne punkty Vettelowi. Szkoda że nie potrafisz być obiektywny i tak samo postąpić w przypadku Hamiltona. Można być fanem jakiegoś zespołu, ale takie naginanie faktów to przesada.
23.10.2017 20:01
0
26. narya Ale co to za zarzut? Cały czas mówię, że doliczam wirtualne punkty, bo o to w tym chodzi. Gdyby Ferrari nie miało pecha to tyle Vettel by ich prawdopodobnie miał. Nie chcesz to się nie zgadzaj, nie mój problem. 25. T0ny Jeśli być dokładnym to nie policzyłem też punktów za Kanadę, w której to Verstappen przywalił w Vettela, czy Rosji, w której był false-start Bottasa, ale nie został ukarany szczęśliwie trafiając w "martwą strefę" (co później FIA przyznała zmieniając zasady dotyczące czujników i umiejscowienia bolidów w polu startowym). Także nawet, jeśli policzyć Azerbejdżan to Hamilton mógłby mieć 330 punktów, ale wtedy licząc Kanadę Vettel i tak miałby więcej. Ale nie taki cel miała ta wypowiedź. Po prostu Hamilton miał w sezonie dużo szczęścia, Vettel dużo pecha i tylko stąd jest duża różnica. Inaczej byłyby to drobne punkty i pewnie dopiero w ostatnim wyścigu byłoby rozstrzygnięcie. A jeśli chodzi o Azerbejdżan to wciąż nikt nie wytłumaczył skąd na relacji było widać co innego niż w argumentacji sędziów. i.ytimg . com/ vi/g3So_PleHgk/hqdefault . jpg
23.10.2017 20:37
0
@Polak477 "Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już to nie jest szczęście." Niektórzy mają pecha całe życie ale często to nie jest pech tylko taką mają osobowość. Głupie zachowanie to nie pech, błedy w fabryce Ferrari to nie jest pech. Mercedes jest najlepszym zespołem a Hamilton najlepszym kierowcą, Mercedes popełnia mniej błędów od Ferrari, a Hamilton od Vettela i to wystarczy. To jest najwyższy światowy poziom, tu nie będzie wielkich różnic, ba one będę minimalne.
23.10.2017 21:14
0
28. Rudolf50 Vettel do przejścia do Ferrari miał niesamowite szczęście całą karierę... a uważam, że jest kilku lepszych od niego zawodników :). Głupie zachowanie miał tylko jedno - z Hamiltonem. Jeśli chodzi o błędy zespołu to awarie jakie ma RBR to pech nie jest, tylko błędy konstrukcyjne, ale już jednorazowa awaria z powodu pominięcia świecy spośród paru tysięcy elementów, które są m.in. prześwietlane pod kątem mikropęknięć no to już jednak jest pech - czyjś błąd, ale nie z punktu widzenia kierowcy. Tak samo jak pęknięcie opony, czy znalezienie się w złym miejscu na starcie.
23.10.2017 22:11
0
@29 o czym ty opowiadasz? jakie szczęście? jaki pech? tyle ile miał VET tyle Ham, można mówić o szczęściu w jednym wyścigu ale nie w sezonie, F1 to sport zespołowy, czyjś błąd w fabryce to również błąd zespołu, pęknięcie opony - to ile tego miał VET? i ile punktów stracił i czyja to tak naprawdę wina, gdybanie bezsensowne, przypisz swoje wirtualne punkty swojemu wirtualnemu mistrzu i daj mu wirtualny puchar, niema o czym dyskutować, taka potężna strata do Hamiltona to jest wina całego zespołu łącznie z VET
23.10.2017 22:18
0
@18 Dokładnie, w końcu ktoś to zauważył. Tak niektórzy cisną po Vettelu za rzekomo głupi i zbyt agresywny manewr w Singapurze, a wczoraj dokładnie to samo widzieliśmy w wykonaniu Hamiltona, który praktycznie od razu zjechał w lewo w tor jazdy Niemca. I odpuścił w pierwszym zakręcie nie dlatego, że kalkulował, tylko dlatego, że Vettel dużo lepiej zabrał się ze startu i Lewis nie miał szans na zamknięcie mu drzwi, więc musiał ustąpić. W Singapurze z kolei Seba miał dość miejsca na taki manewr i właśnie to zrobił. Gdyby nie start życia Kimiego, to dzisiaj nikt by o tym nie dyskutował.
23.10.2017 22:30
0
@31 a gdyby babcia miała wąsy to byłaby dziadkiem ... blablabla, na wymioty bierze od tego gdybania
23.10.2017 23:04
0
30. andrewhum Super, kolejny grzmiący o grze zespołowej i głoszący same truizmy, a nie mający żadnych argumentów. Tak, awaria to jest pech. A tutaj definicja pecha - pech ?niepomyślny zbieg okoliczności?
23.10.2017 23:13
0
@ Polak477 Znamy się już kilka dobrych lat na tym forum i tym bardziej dziwi co piszesz. Nie widzisz, że coraz bardziej się pogrążasz ? Chcesz argumentów, ale na co ? Przecież sam takich nie podajesz, tylko piszesz wszystko na zasadzie " gdyby, gdyby, gdyby ..... " . Nie ma żadnego gdyby. Liczą się fakty. Vettel sam przyznaje " to my zawiniliśmy ", a Ty ciągle o jakimś wymyślonym pechu. Wygrywa i przegrywa ZESPÓŁ !!!!! a nie przegrywa zespół, a wygrywa kierowca.
24.10.2017 13:53
0
Polak447 Niestety, ale muszę tutaj zgodzić się z innymi. To, że zespół Ferrari nie zdobył majstra to nie jest żaden pech, ale błędy i złe posunięcia organizacyjne oraz błędy kierowców. Niestety, ale tutaj Mercedes ma po prostu wszystko lepiej zorganizowane. Uszkodzona świeca to nie żaden pech, ale niedopatrzenie działu jakości czyli błąd - wina czynnika ludzkiego. Awarie nie biorą się z pechu, tylko albo gdzieś człowiek czegoś dokładnie nie sprawdził albo użyte zostały wadliwe komponenty, albo coś zostało źle zaprojektowane - czyli znowu wracamy do ludzkiego błędu. Czy słabe wyniki Ferrari z poprzednich sezonów też zaliczysz do pecha? Po prostu wszystko źle interpretujesz.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się